Algier cz. 13

Jego dym jest bez woni i łagodny w smaku, upajający snadniej niż tytoniu. Sprowadza zaś halucynacje, już miłe, już straszne, ale tak się do niego człowiek nałogowo przyzwyczaja, że trzeba niezmiernej siły woli, żeby się od używania go wyzwolić. Skutki zaś haszyszu są podobnie jak opium ostatecznie zabójcze. Klientelę ma zaś w kawiarniach dość znaczną. Goście, którzy palą dla rozrywki, siedzą podobnie jak tytoniarze z podwiniętymi nogami na ławach, poważni, nieruchomi, tylko w razie żywszej rozmowy iskrzy się im oko i twarz maluje wrażenie. W niektórych kawiarniach są jednak osobne izby, dla kitujących się, wyłożone dywanami. Wstrętny widok takich izb, przypomina najzupełniej to, cośmy wielokrotnie czytali o palaczach opium; to samo ogłupienie i zbydlęcenie człowieka daje się i tu widzieć.

Za kawiarnią krawiec wyszywa zapinkę burnusa, siedząc na ziemi i mając pasmo jedwabiu, które naszywa, napięte na wielkim palcu wyciągniętej nogi. Opodal stolarz wyszedł ze swego warsztatu, bo pokłócił się z jakąś grubą jak kafar murzynką, ubraną w kraciastą suknię i czerwoną chustkę na głowie.