Algier cz. 6

Domy są świetnie białe, bo dwa razy do roku czarni murzyni, dla wygubienia robactwa, powlekają je na zewnątrz i wewnątrz nową warstwą wapna. Wszystkie arabskie, to znaczy, że prócz drzwi i małych szpar, nie mają wcale okien. Szpary są albo trójkątne, w jednym szeregu, nad samymi drzwiami, takie ciasne, że kot by przez nie ledwo przeszedł, już okienka nad lub koło drzwi, czasem i wyżej tak małe, jakby w psiej budzie u nas, a przecież tkwi w nich pręt żelazny. Jeżeli zaś wyjątkowo znajdzie się okno o potrójnym szeregu szybek po nad drzwiami na pierwszym piętrze, to otacza je na zewnątrz potężna, wyskakująca naprzód, jakby klatka, brązowa krata. Wyjątkowo rama fajansowych tafelek ozdabia ramę okna. Odrzwia zakończone półkolisto lub wycięte w arabski ostrołuk, kamienne lub z białego marmuru, niekiedy tak pięknie rzeźbione, że się im dość napatrzyć nie można. Drzwi tęgie, cedrowe lub dębowe, nieraz nabijane żelazem, znać że mocno i potężnie zaryglowane. Nad niemi wystaje czasem poziomy daszek drewniany zczerniały, z zębatym brzegiem.