Ludność Algierii cz. 1

Widzieliśmy, że przyroda Algierii bujna na pomorzu, uboższa na stepie, staje się wątłą i nikłą w Saharze. Podobnie ma się rzecz i z ludnością. I ona, tylko rozproszona w oazach pustyni, z rzadka koczuje na stepie, a gromadzi się najliczniej na wąskim pasie nadmorskiego Tellu, pną się nawet dość gęsto po jego wyniosłych szczytach. Związek to przyczynowy, naturalny i jasny.

Na pytanie, ile jest tej ludności, urzędowa statystyka odpowiada cyfrą, pozornie bardzo dokładną, bo idącą w dziesiątki i jednostki, a pomimo tych pozorów mylną. Dziwić się temu nie można. Z jednej strony Algieria nie ma naturalnych granic, południowe nie są wcale ustalone i tu trójkolorowy sztandar posuwa się coraz dalej, jak gdyby wszystkie leżące tam ziemie:

„Chciał z góry objąć i garnąć pod siebie.”

Z drugiej zaś strony ludność muzułmańska nie ma dotąd ksiąg stanu cywilnego, i dopiero od kilku lat rozpoczęto prace w tym kierunku. Stąd daty co do tej ludności są mylne. Widać to po pierwszym rzucie oka na oficjalne cyfry islamitów, skoro się spostrzeże, że podają o 18% więcej mężczyzn niż kobiet. Stosunek to niemożliwy i powstały stąd, że z jednej strony islamici kobiet nie uważają za istoty równe mężczyznom, tylko za rzecz, a powtóre niechętnie cośkolwiek o nich mówią i nawet liczby ich nieraz nie podają.